ZNANI z nami
Krzysztof Ziemiec
Dziennikarz, prezenter telewizyjny


Nie wstydź się swej wiary, nie wstydź się Jezusa. Noś taki brelok jako znak przywiązania i miłości, i spełniaj duchowe uczynki miłosierdzia każdego dnia – nie tylko słowem, ale także i czynem.

Kiedy ktoś mnie czasem pyta, czy nie boję się tak głośno mówić o mojej wierze, czy nie wstydzę się tego, czy nie wstydzę się Jezusa, to ja zawsze odpowiadam: „A czego ja miałbym się wstydzić? Czego miałbym się bać?” Myślę, że powinno być odwrotnie: powinienem i jestem dumny z tego, że nie wstydzę się wiary, nie wstydzę się Jezusa, nie wstydzę się tej postawy, którą ja też sam staram się we własnym życiu podążać i wzorować na postawie Jezusa Chrystusa.

Ten breloczek także świadczy o tym, że jestem dumny z tego. On zawiśnie niebawem w moim samochodzie, czyli takim trochę przewoźnym moim biurze; ono także jest moim świadectwem na ulicy. W dzisiejszych czasach jest to o tyle istnotne, że jeśli słyszy się takie pytania, to czuje się i widzi, że niektórzy ludzie chyba trochę się tego boją, chyba może zaczynają się tego wstydzić. Kiedy jeżdżę w tych ostatnich miesiącach bardzo dużo po Polsce, choćby z moją książką „Wszystko jest po coś”, ludzie bardzo często zadają mi takie pytanie: „Panie Krzysztofie, czy Panu nie sprawia kłopotów to wszystko, o czym Pan mówi?” Jednym słowem właśnie pytają mnie, czy nie wstydzę się wiary, czy nie wstydzę się Jezusa. Ja mówię wtedy: „Dlaczego mam się tego wstydzić?” Ja nie tylko słowem, ale także i czynem, bo to też jest bardzo ważne, zawsze podkreślam, że nie są to dla mnie rzeczy obojętne, a wręcz odwrotnie: jestem dumny z tego, że staram się każdego dnia podążać śladami mojego Mistrza. W dzisiejszych czasach to wszystko, z czego powinniśmy być dumni, schodzi – nie czas i miejsce dlaczego – na dalszy plan.

Wydaje mi się, że to jest taki moment, kiedy my chrześcijanie powinniśmy jasno i głośno mówić, że właśnie nie wstydzimy się, a wręcz jesteśmy dumni, bo przyznawanie się do tego myślę, że jest powodem do dumy. Na pewno jest to postawa o wiele bardziej trudna niż podążanie na skróty, zapominanie o tym, chowanie tego wszystkiego gdzieś tam do kieszeni, a może do plecaka, jak niektórzy by chcieli – żeby krzyż schować głęboko do plecaka, żeby nikogo nie raził. Kiedy my powinniśmy być z tego dumni! Powinniśmy właśnie nosić to blisko, pokazywać innym, że podążamy śladami Chrystusa, bo nie jest to łatwe.

Pójście na skróty jest bardzo łatwe, ale ja zawsze mówię ludziom tak: „Czy sukces, który osiągnęliśmy na skróty, jest sukcesem? Czy wjechanie kolejką na Kasprowy smakuje tak samo jak wejście z trudem, z plecakiem na plecach na ten sam Kasprowy, ale na piechotę?” Myślę, że każdy, kto chodzi po górach wie doskonale, że to są dwie różne rzeczy i wjechanie kolejką na Kasprowy smakuje zupełnie inaczej, a wejście na szczyt góry, gdzie jesteśmy jeszcze bliżej Boga, na piechotę z plecakiem smakuje zupełnie inaczej. Tak samo podążanie szlakiem i śladami Chrystusa smakuje zupełnie inaczej. To są często może i nawet chwile cierpienia, chwile łez, chwile trudu, ale wtedy wiemy, że podążamy tą właściwą drogą – to smakuje zupełnie inaczej. Ten sukces jest prawdziwym sukcesem, a coś, co jest podążaniem na skróty – z pominięciem Boga i krzyża w życiu – to nie jest ta droga. Dopiero często niektórzy na samym końcu tej drogi dowiadują się, że rzeczywiście zrobili źle; czują, że zrobili źle, chcą zrobić już coś innego, ale często brakuje im na to czasu, a może i sił. Dlatego ja staram się od chwili, kiedy mam jakąś świadomość życiową, podążać tą właściwą drogą, z Chrystusem i z krzyżem.

Kiedy kilka lat temu odwiedziłem Stany Zjednoczone, a był to czas przed kampanią wyborczą, zauważyłem, że wielu Amerykanów nie wstydzi się, a wręcz jest dumnych z kandydata, którego popierają... to raz, a dwa – z wiary i religii, i Kościoła, do którego przynależą. U nas dziś w Polsce, mam wrażenie, że czasami się tego trochę wstydzimy, a powinno być odwrotnie, bo podążanie śladami Chrystusa i przywiązanie do krzyża jest znacznie czymś trudniejszym niż podążanie drogą na skróty, która jest łatwa, lekka i przyjemna. Ale pytanie, czy ma ona sens i czy jest głęboka. Taki skromny breloczek na nasze polskie warunki będzie takim naszym znakiem, że podążamy właściwą drogą i wiemy, co robimy.
 
Akcja

Żyjemy w świecie, w którym Boga odstawia się na dalszy plan. Samozwańcze „autorytety”, wykorzystując potęgę mediów, stawiają się ponad Prawdą, wyszydzając Dobro, poniżając Miłość, atakując Kościół Katolicki.

Brakuje odwagi
Nawet św. Piotr zaparł się Jezusa. Zrobił to ze strachu. Ale chwilę potem zrozumiał swój błąd i gorzko zapłakał… Dzisiaj również młodzi ludzie boją się przyznać do tego, co głęboko skrywają w swoich sercach – wiary w Boga.
Dodajmy im odwagi!

 

 
Przemysław Babiarz
- dziennikarz i komentator sportowy.
Pamiętajmy: nawzajem dla siebie jesteśmy świadkami, nawzajem siebie umacniamy! Kochani, zachęcam was zatem do odwagi, do męstwa!
 
 
 
Copyright © Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej               WWW.PIOTRSKARGA.PL