wydarzenia akcja
Wiara to nie obciach, a powód do dumy
2011-08-31


„Mądre głowy" i pseudo-autorytety w wiodących mediach starają się wmówić nam, że wiara to ciemnogród i obciach. Jak temu przeciwdziałać, pokazuje Grzegorz Pabijan. Z koordynatorem akcji „Nie wstydzę się Jezusa” rozmawia Michał Bondyra z czasopisma „Króluj nam Chryste”.

„Nie wstydzę się Jezusa" – już sama nazwa Waszej akcji brzmi odważnie i bezkompromisowo.
– Dzisiaj coraz częściej odwaga i brak kompromisu jest tym, czego potrzebujemy najbardziej. Taka postawa zdecydowała o miażdżącym zwycięstwie obrońców krzyża w XIV LO we Wrocławiu. W grudniu 2009 r. trójka uczniów wspierana przez „Gazetę Wyborczą" do­magała się usunięcia krzyży z klas lekcyjnych. Rozprowadziliśmy wtedy wśród licealistów breloki z napisem „Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem" (Mt 10, 33). Kiedy rozpoczęła się debata, wypełniona po brzegi aula stanęła murem za stroną broniącą krzyża. Pomyśleliśmy, że tego, czego nam trzeba, to właśnie brelok z tym samym, radykalnym cytatem z Ewangelii wg św. Mateusza. I zaczęło się, ale tym razem w całej Polsce!

A do kogo tak naprawdę skierowana jest Wasza akcja?
– Do wszystkich ochrzczonych. Polska to katolicki olbrzym. Wielki, ale śpiący. Tego olbrzyma trzeba obudzić! Wyrwać z letargu samozadowolenia. To, co sprawia, że my, katolicy, zapominamy, kim jesteśmy, to bardzo często zwyczajny wstyd. Stłamszeni przez medialny mainstream, tak daleki od tego, co jest nam, katolikom, drogie, nosimy głowę spuszczoną nisko, a kiedy ktoś zapyta, kim jesteśmy, wolimy nie pamiętać. I po to właśnie jest nasz brelok: z jednej strony krzyż i napis „Nie wstydzę się Jezusa", z drugiej surowe słowa naszego Mistrza: „Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem". Ten niby niepozorny kawałek metalu to w rzeczywistości nasza „pierwsza linia obrony". Zanim ktoś zechce nas zawstydzić, wyśmiać lub w jakikolwiek sposób poniżyć, musi zmierzyć się z bardzo mocnymi słowami Jezusa, które autentycznie bronią tego, kto nosi brelok w widocznym miejscu. Jednocześnie przypominają, że nie można zaprzeć się Jezusa przed ludźmi, pod groźbą Jego zaparcia się nas przed Bogiem Ojcem. Te same słowa stawiają naszego przeciwnika w bardzo trudnej sytuacji, a mianowicie niemalże przed obliczem Sprawiedliwego Sędziego, który za dobre wynagradza… ale za złe karze.

Jest jednak druga, o wiele ważniejsza strona medalu…
– Tak, bo brelok to odważna deklaracja, kim jestem. Żyjąc w pośpiechu, łatwo zapominamy, że otaczający nas ludzie są tacy sami. To też katolicy często tęskniący za Bogiem, ale bojący się do tego przyznać. Podświadomie szukają kogoś, kto przerwie milczenie. Kiedy stajemy pośród nich z brelokiem, to tak, jakbyśmy mówili „ja jestem katolikiem i jestem gotów pomóc każdemu, kto mnie o to poprosi. Ja pokonałem już swój strach – pomogę pokonać i tobie, bo teraz jest nas dwoje!". W ten prosty sposób zaczyna się prawdziwa lawina ludzi ośmielonych przez prosty gest noszenia breloka.

Tych ośmielonych ludzi jest naprawdę sporo.
– W ostatnich dniach przekroczyliśmy liczbę 463 tys. breloków, ponad 1400 osób włączyło się do Krucjaty Młodych, deklarując codzienne praktykowanie uczynków miłosierdzia, a na Facebooku akcję „Nie wstydzę się Jezusa" polubiło już 10 tys. ludzi. Te liczby cały czas rosną.

Postawiliście sobie jakąś górną granicę, termin, po przekroczeniu którego powiecie sobie: starczy, kończymy?
Minimum, które chcemy osiągnąć, to rozdanie miliona breloków. Ale jeśli Pan Bóg pozwoli, będziemy kontynuować akcję „Nie wstydzę się Jezusa". Przyniosła ona już wspaniałe rezultaty. Jesteśmy przekonani, że dzięki niej polski katolicyzm poważnie zyskał na sile. Jest to zatem owoc Ducha Świętego – nie nasz – a Jemu nie wolno wyznaczać terminów.

Odważne deklaracje wiary składają też ludzie znani ze szklanego ekranu. Dzięki ich świadectwom łatwiej przyciągnąć tych zwykłych, nieznanych?
– Z pewnością wielu dziwi się, jak to jest możliwe, że osoby znane z mediów nie wstydzą się Jezusa. Nagle przecież okazuje się, że nie ma czegoś takiego jak „katolicki ciemnogród". Że w gruncie rzeczy ciemnogród to mizerna i zaślepiona grupka, która do tej pory cieszyła się niemalże medialnym monopolem, tylko na skutek strachu, jaki sama wytwarzała. Czas tego kłamstwa, tak skutecznie spychającego do drugiej kategorii każdego katolika, już minął. Przemysław Babiarz, Krzysztof Ziemiec, Robert „Litza" Friedrich z zespołem Arka Noego, Jadwiga i Dariusz Basińscy z kabaretu Mumio, Magda Anioł i Adam Szewczyk, Marcin Jakimowicz, Marek Jurek, Marek Citko, Jerzy Skoczylas, a ostatnio najlepsza polska tenisistka Agnieszka Radwańska – oto Ci, którym należy się wielka wdzięczność za przy­pomnienie całej Polsce, że być katolikiem to powód do dumy!

No właśnie, a jak nie wstydzić się Jezusa na co dzień?
– Nie zawsze jest tak, że Pan Bóg wymaga od nas heroicznego świadectwa. Jest wiele pięknych sposobów przyznawania się do Jezusa. Jednym z najprostszych z nich jest znak krzyża. Ale nie tylko przed modlitwą i po. Znak krzyża uczynić można przecież też pu­blicznie, przechodząc obok kościoła. Można się przeżegnać przed podróżą, przed jedzeniem. A nawet przed spotkaniem w pracy. Nie wstydzić się Jezusa, to także dbać o miejsce dla Niego w naszej mowie. Nie bójmy się mówić o Bogu, a sami się zdziwimy, jak wielu jest takich, którzy właśnie na to czekali. I nie zapominajmy też o krzyżykach i medalikach. Ludzie noszą na sobie tyle dziwnych rzeczy dlaczego zatem nie nosić najwspanialszego symbolu pod słońcem: krzyża, przez który zostaliśmy odkupieni? Niektórzy próbują usunąć go z miejsc publicznych. Nie wystarczy im jednak odwagi, by zerwać go z naszej szyi. W ten sposób wszędzie, gdzie pójdziemy, zabierzemy ze sobą Chrystusa – jednym na pocieszenie, innym dla dodania odwagi w codziennych walkach, jeszcze innym dla ich nawrócenia.

Dobrym krokiem do odważnej deklaracji wiary jest na pewno dołączenie do Waszej akcji. Jak to zrobić?
– Wystarczy zamówić bezpłatny brelok, korzystając ze strony www. mt1033.pl/zamow.htmli nosić go na co dzień w widocznym miejscu. Czasem ktoś nas pyta, czy aby na pewno nie oczekujemy zapłaty. Odpowiedź jest bardzo prosta: jeśli ktoś chce czynić dobrze dla bliź­niego, nie potrzebuje finansowej zachęty. Pan Jezus przypomina, że nawet najdrobniejsze dobro wyświadczone bliźniemu będzie należycie nagrodzone przez samego Boga. Drugim elementem akcji jest praktykowanie duchowych uczynków miłosierdzia. Jest ich siedem: grzeszących napominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych. Dobrowolna deklaracja spełniania przynajmniej jednego uczynku miłosierdzia dziennie ma wielkie znaczenie. Jak mówi św. Jakub apostoł, „wiara bez uczynków jest martwa". Jeśli zatem chcemy być ambasadorami Jezusa na ziemi, musimy uważać, by nie stać się powierzchowni. Autentyczna miłość bliźniego to stawianie na pierwszym miejscu jego duchowego dobra. Dbajmy o nie!

„Króluj nam Chryste”, nr 9, wrzesień 2011

 
Akcja

Żyjemy w świecie, w którym Boga odstawia się na dalszy plan. Samozwańcze „autorytety”, wykorzystując potęgę mediów, stawiają się ponad Prawdą, wyszydzając Dobro, poniżając Miłość, atakując Kościół Katolicki.

Brakuje odwagi
Nawet św. Piotr zaparł się Jezusa. Zrobił to ze strachu. Ale chwilę potem zrozumiał swój błąd i gorzko zapłakał… Dzisiaj również młodzi ludzie boją się przyznać do tego, co głęboko skrywają w swoich sercach – wiary w Boga.
Dodajmy im odwagi!

 

 
Chrześcijanin nosi krzyż na szyi i umieszcza go na sztandarach
Dlaczego? Inni mówią, że to wynika z naszej pychy, iż uważamy się za lepszych chrześcijan czy ludzi od innych, a ważniejsze jest z pokorą przyjmować krzyże dnia codziennego…
 
 
 
Copyright © Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej               WWW.PIOTRSKARGA.PL