Kościół koptyjski 6 stycznia świętuje wigilię Narodzenia Pańskiego. Dwa lata temu w ten dzień ostrzelano świątynię w Nag Hammadi. Biskup Cyryl otrzymał kilka dni temu niemal dokładnie takie same pogróżki, jak przed uroczystościami w 2010 roku. Koptowie boją się ataków.
Dwa lata temu zabito sześciu Koptów, a ponad 15 osób zostało rannych. Liczba ofiar z pewnością byłaby większa, gdyby nie to, że biskup Cyryl postanowił przełożyć sprawowanie uroczystości na wcześniejszą godzinę. W tym roku uroczystości w ogóle zostały odwołane. - Zgłosiłem na policję otrzymanie pogróżek i zwróciłem się o ochronę. Powiedziałem, że jestem gotów wezwać młodzież, by zorganizowała komitety broniące kościołów - powiedział bp Cyryl. Dodał też, że zwrócił się z apelem do najwyższych władz państwowych, by w tym czasie zechcieli zapewnić chrześcijanom bezpieczeństwo – pisze „Nasz Dziennik”.
Do tej pory jednak władze Egiptu lekceważyły ostrzeżenia Koptów, o planowanych atakach na nich. Dotyczy to nie tylko uroczystości z 6 stycznia 2010, ale również z początku 2011 roku, kiedy 1 stycznia po nabożeństwie zabito 23 osoby. Chrześcijanie w Egipcie nie ukrywają, że za zamachami może stać ktoś z kręgów rządowych.
Według biskupa Cyryla, celem terrorystów jest on sam, a bezpośrednią przyczyną pogróżek jest niezachwiane wsparcie, jakiego udziela wiernym swojej diecezji – wspólnota Koptów jest nieustannie nękana porwaniami dla okupu. Niejednokrotnie rodziny oddawały cały majątek, by ich dzieci wróciły do domu, egipscy wrogowie chrześcijaństwa często to wykorzystują. Nie ma tygodnia, by któraś z rodzin nie opłakiwała utraty któregoś z członków. Co niepokojące, po nieudanym zatrzymaniu zbójeckiej bandy porywaczy, ich szef Ahmed Saber publicznie zagroził, że w najbliższym czasie znów dokona masakry w Nag Hammadi.
Źródło: naszdziennik.pl