Chrześcijanie walczą o obecność krzyża w miejscach publicznych
Dlaczego? Niech lepiej zajmą się np. pomocą ubogim i niepełnosprawnym…
Chrześcijaństwa nie można zredukować do działalności charytatywnej i uczynków miłosierdzia wobec ciała, czyli opieki nad głodnymi, chorymi i ubogimi. Te uczynki mają wspierać realizację głównego celu chrześcijaństwa, jakim jest szerzenie wśród ludzi dobrej nowiny o Chrystusie i umożliwienie im w ten sposób zbawienia duszy. Stąd chrześcijanie opiekujący się ubogimi czynią to w imię miłości do Jezusa i bliźniego, aby tego ostatniego ku Jezusowi przyciągnąć, a nie tylko dlatego, aby zaspokoić jego materialne potrzeby.
W chrześcijańskich organizacjach dobroczynnych jest obecna symbolika krzyża czy to w postaci logo (np. Caritas) czy też krucyfiksu w różnych pomieszczeniach lub miejscach związanych z prowadzeniem tego typu działalności. Można powiedzieć, że symbol krzyża jest swego rodzaju „firmowym znakiem jakości” dla różnych dzieł podejmowanych przez chrześcijan, więc jego obecność w miejscach publicznych, z których korzystają chrześcijanie, powinna być czymś naturalnym. Wyobraźmy sobie gdyby nagle ktoś zorganizował kampanię, aby usunąć z przestrzeni publicznej jakąś markę, np. Volkswagen albo Sony. Ile wysiłku włożyliby właściciele tych marek w obronie prawa do ich publicznej prezentacji i przeciwko dyskryminacji wobec innych marek. Stąd tym bardziej jako chrześcijanie mamy obowiązek bronić prawa do obecności w przestrzeni publicznej „naszej marki”, która przecież reprezentuje samego Jezusa, a nie jakiś wyrób przemysłowy.